Święta, święta i po świętach. Zarzynasz się człowieku, spędzasz swój cenny czas w mega kolejkach w marketach, wydajesz ostatnie zarobione pieniądze na prezenty, kupujesz najpiękniejszą, największą i najbardziej rozłożystą choinkę, jaka tylko w lesie wyrosła, sprzątasz cały dom, pieczesz, gotujesz, męczysz się tylko po to by później przez trzy dni jeść, jeść i jeść i przez następne pięć dni wyjadać to co zostało, bo szkoda, bo się zmarnuje, bo się nie wyrzuca.
U nas w tym roku wszystko na odwrót, choinka najmniejsza jaka była i w dodatku w doniczce, prezenty tylko dla małego, żadnego sprzątania, mycia okien, pastowania podłogi, ugotowane tylko 12 litrów kompotu z suszu, czas trwania 30 minut, żadnego stania w kolejkach, użerania się z ekspedientkami, totalny luz. Do tego stopnia, że w drugi dzień świąt nie mieliśmy chleba na śniadanie. Na szczęście znaleźli się życzliwi.
Wigilia - porażka totalna, ale o tym kiedy indziej.
Mikołaj - ta osoba, co roku udowadnia, że nasz kraj nie jest w kryzysie. Swoją drogą ciężko jest mi zrozumieć, co kieruje rodzicami, którzy dążą do tego,aby ich pociecha dostała jak najwięcej prezentów. Ja rozumiem, radość dziecka, jest najważniejsza, ale bez przesady. Chrześnica męża, która została obdarowana dwiema lalkami barbie, dwoma zestawami lego friends, ptaszkiem w klatce, pieskiem w torebce, grą i tysiącem innym rzeczy, w drugi dzień świąt stwierdziła, że ona chciałaby już do domu, bo u babcie nie ma zabawek i jej się nudzi...... I ktoś mi powie, że dzieciom się w dupach nie przewraca.
Atmosfera świąt - żadna, albo to przez tą pogodę, albo przez to, że człowiek już nie czeka na te święta, jak za dawnych czasów, na tą szynkę pachnącą szynką, a nie konserwantami, na te pomarańczę, którę są tylko w święta, na tą pepsi, napój przeznaczony na specjalne okazję. Dzisiaj, w świecie, gdzie mamy wszystko na co dzień, swięta nie są niczym niezwykłym
A po świętach jedyne, co zostaje to zbędne kilogramy, których jakoś trzeba się pozbyć. Zarówno tych ze świąt, jak i tych z okresu sprzed świąt.
Kończący się rok, był czasem decyzji, zmian i postanowień. Dla mnie było to 365 dni mojego życia, pierwszy rok, który przeżyłam tak jak chciałam, odcięłam pępowinę i jest mi z tym dobrze. Bo najważniejsze to Live life you love.........